Dyskusja:TDC

From Atariki

Jump to: navigation, search

Grafika "falcon"

Hmm, czytamy: [..]"Jednak przypadkiem bez wiedzy autorów trafiła na kompoty"[..] - czyli co, ktoś ją Tomkowi ukradł? Przecież Tdc był na party i to On, a nikt inny musiał ją przekazać. A może chodzi o to, że ta sama praca, po drobnych korektach - wzięła udział w konkursie graficznym na atarionline.pl. Sorry, panowie, nie powinniście tak robić. Wstyd.--Sikor 10:51, 10 sty 2010 (CET)

Kaza na party nie było, a ja nie byłem wtedy wśród organizatorów (kodowałem w naszym teamie). W tamtym czasie na Głuchołazach nie było netu, więc ja się umówiłem, że jak Kaz coś przygotuje to podeśle do Ryśka, który będzie mógł to w domu odebrać i przekazać dla mnie. Jednak w jakimś zamieszaniu praca ta trafiła na compo, jak to się stało to należy zapytać organizatorów, możesz jedynie wyobrazić sobie moje zdziwienie gdy na compo zobaczyłem mój obrazek ;) W każdym razie zamieszanie było na tyle duże, że po ogłoszeniu zwycięzców, zarówno Pin oraz Ryśek nie wiedzieli kto jest autorem tej pracy, bo praca nie miała trafić na compo i nie była podpisana. Co do konkursu graficznego to ja nie mam z tym nic wspólnego, niech się tłumaczy ten co go tam dodał. Tdc 17:48, 5 lut 2011 (CET)
Nie zmienia to faktu, że organizatorzy ją dostali. Jak dla mnie - świństwo i powinno się takie zachowania tępić, a nieważne tu jest, czy dostarczył TDC, Kaz czy ktoś inny. Sama się u organizatorów nie zmaterializowała.--Sikor 19:14, 5 lut 2011 (CET)


Sikor, jeśli wierzyć wersji podanej przez TDC, to wyjaśnienie tej całej sprawy wygląda tak:

01 TDC pisze demo na party, taki już ma zwyczaj.

02 Grafikę setki kilometrów od party, w domu robi/dokańcza Kaz.

03 Na party neta uże niet.

04 W związku z tym grafika została podesłana via Ryszard do TDC.

I to jest kluczowy moment. W tym momencie grafika została dostarczona do organizatora. Używasz słów "świństwo" i "takie zachowania winno się tępić". Jeśli tak nadal uważasz, to te słowa odnoszą się jedynie do postępowania... Ryszarda, który - oprócz przekazania grafiki od Kaza do kodującego demo i czekającego na tę grafikę TDC - zadecydował bez zgody w/w wymienionych, że także wystawi ją w gfx compo. Tak więc wszelkie pretensje z tym związane powinieneś mieć tylko i wyłącznie do Ryszarda. Oczywiście jeśli cała sprawa wyglądała tak jak to TDC ją przedstawia. Dużo by dało wyjaśnienie tej całej operacji przez samego Ryszarda. irwin 12:44, 9 lut 2011 (CET)

Sikor, jeśli wierzyć wersji podanej przez TDC
Irwin, po pierwsze dlaczego nie wierzyć ? ;) Po drugie tym bardziej nie ma mi co wierzyć, bo ja nie byłem świadkiem tego gdy praca trafiła na compo, więc ja nie mam o tym pojęcia. Co wiem to napisałem, a jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy aby robić śledztwo i sprawdzać jak to było, dla mnie praca trafiła na compo to jest oczywiste i dla mnie tak pozostać może.
04 W związku z tym grafika została podesłana via Ryszard do TDC.
Tak naprawdę, to ja nawet nie wiem czy została wysłana do Ryszarda, może do kogoś innego, a może do kilku osób, które Kaz założył że będą na party i będą miały net.
Ryszarda, który - oprócz przekazania grafiki od Kaza do kodującego demo i czekającego na tę grafikę TDC
Osoba (nie wiem kto, bo to nie musiał być Ryszard) nie przekazała tej grafiki do mnie, trafiła ona tylko na Compo (być może przypadkiem), a ja nie miałem pojęcia, że: 1. Kaz ją do mnie wysłał (oraz do kogokolwiek innego), 2. że trafiła na compo. Potem udało mi się połączyć z netem (po naprawie netu w schronisku) i zobaczyłem, że Kaz grafikę do mnie podesłał, natomiast nie pisał nic że słał do kogoś jeszcze więc nawet mi przez myśl nie przeszło aby cokolwiek tu sprawdzać itp. (że ktoś to odebrał i gdzieś krąży ta praca itp.).
zadecydował bez zgody w/w wymienionych, że także wystawi ją w gfx compo.
Na party, nie ma czegoś takiego, że ktoś rozmyślnie lub nie podejmuje jakąś decyzję „bez zgody” itp. na party jest spore zamieszanie, a praca która trafia na stół traktowana jest jako praca na compo. Dlatego ja tutaj nie mam żadnej pretensji ani do Ryszarda ani do kogokolwiek innego, szczególnie jeśli ktoś na party był i widział ile z siebie wtedy dawał Ryszard oraz co się wtedy działo. Wyszło jak wyszło i już, ja po grafice nie płaczę bo pewien grafik mi przygotuje w to miejsce nową grafę. Tdc 16:11, 9 lut 2011 (CET)

I tyle. Koniec tematu. Innuendo 16:20, 9 lut 2011 (CET)

A dlaczego niby odnoszą się one do Ryszarda? Mnie dziwi jedno, a mianowicie napisaliście, że grafika trafiła na compo bez zgody autorów. Jeden autor jednak był obecny na party, to raz. Dwa, wątpię, że organizator tak sobie po prostu włączył pracę do compo. Nie kleją mi się Wasze argumenty. Innuendo 13:46, 9 lut 2011 (CET)


Po pierwsze jakie "wasze" argumenty? To jest spór pomiędzy Sikorem i TDC. Ja tylko przeanalizowałem wypowiedź TDC i przedstawiłem ją w prostszej formie aby każdy mógł zrozumieć. Widać jeszcze trzeba prościej :) Będzie poniżej. Dlatego proszę mnie tu nie mieszać. Równie dobrze ja mogę i Ciebie wmieszać iż "wasze argumenty" nie są logiczne i opierają się na gdybaniu. Ale tak nie zrobię, bo wiem że podobnie jak ja stoisz z boku i próbujesz zrozumieć o co tu chodzi, w tym już prawie dwuletnim sporze.

Odpowiadając na Twoje pytanie "A dlaczego niby odnoszą się one do Ryszarda?":

Załóżmy iż Ty, Innuendo robisz grafikę do dema np. Sikora. To takie założenie. Sikor siedzi na party, świata nie widzi, koduje od 4 rano do północy aby się wyrobić. Teraz Ty sobie w domciu rysujesz grafikę dla niego.

Niestety nie masz Mu ją jak dostarczyć bo internet na partyplace nie działa, a gołębie pocztowe akurat miały wychodne. Ale w domu Ryszarda internet jest. Więc wpadasz na błyskotliwy pomysł że grafikę dostarczysz via Ryszard. Wysyłasz więc maila do niego z instrukcją co, jak i komu z załącznikiem "wypaśnia grafa". Ryszard w te pędy nagrywa grafe na pendrive i rusza z kopyta na partyplace gdzie już w drzwiach widzi wytęsknioną minę Sikora.

- Masz grafe?

- Mam

- Holy crap! Dzięki!

I Sikor bierze grafe i koduje dalej. Niestety demo nie zostaje ukończone. Sikor zasypia zmęczony nad komputerem.

Mimo to jakimś cudem Twoja grafika zostaje pokazana na compo. Ale nie na democompo a na gfx Compo. Zabaw się teraz w Columbo i spróbuj zgadnąć kto odpowiada za to umieszczenie na gfx compo.

- a.) Czy będzie to Innuendo, która w poczuciu dobrze wykonanej pracy po wysłaniu pracy, pogrążyła się w błogostanie, oczekując na wieści z party, na pozycje dema z jej grafiką.

- b.) Czy to będzie Sikor który niestety nie zdążył zrobić dema choć grafę podlinkował a obudzony znad kompa ruszył przecierając oczy ze zmęczenia na kompoty, i w całkowitym zaskoczeniu podejrzewając omamy wzrokowe zobaczył tam Twoją grafikę.

- c.) Czy też Ryszard który miał dostęp do tej grafiki.

OCZYWIŚCIE TEN PRZYKŁAD TAK JAK I REALNA SYTUACJA ZAKŁADA IŻ TO CO POWYŻEJ NAPISAŁ TDC JEST PRAWDĄ. Ja tu tylko przedstawiam - w prostszych słowach - zeznanie świadka TDC. I nic więcej, nie jestem stroną w tym procesie, nie mam nic do Ryszarda, ani Tdc, ani Sikora.

Piszesz: "Jeden autor jednak był obecny na party, to raz." - i co z tego wynika? Że chodził cały czas za Ryszardem i analizował wszystkie jego czynności? Wątpię. A tylko wtedy mógłby zauważyć iż coś jest nie tak.

Piszesz: "Dwa, wątpię, że organizator tak sobie po prostu włączył pracę do compo." - To jest gdybanie a nie argument.

Piszesz: "Nie kleją mi się Wasze argumenty." tak jak wspomniałem, nie "Wasze" a jedynie TDC i jeśli już to nie "argumenty" a wersja wydarzeń przedstawiona przez TDC.

Mam nadzieję, że teraz rozumiesz o co mi chodzi. Po prawdzie najważniejsza byłaby tu wypowiedź Ryszarda która mogłaby nas przybliżyć do prawdy. Możliwości są takie:

- Ryszard bez pytania umieścił grafikę na gfx compo. Np sam tak zadecydował, lub błędnie lub niedokładnie przeczytał maila Kaza co ma z tą grafiką zrobić.

- Ryszard może też zarzucić kłamstwo czy to Kazowi czy też TDC. Np. że Kaz pisał iż chce aby grafika była na gfx compo, lub TDC tak powiedział.

- Być może jeszcze inne zdarzenie. Gdybamy.

Dużo by dała wypowiedź innych osób np Kaza (na okoliczność treści maila do Ryszarda), Ryszarda na to co z grafiką robił. irwin 15:10, 9 lut 2011 (CET)

Argumenty, gdyż teraz każda ze stron może dowolnie napisać, co chce. Prawda zawsze leży pośrodku, a w tej chwili zachodzi tu gdybanie. Sprawę rozwiązaliby Kaz i Rysiek, jak słusznie zauważyłeś, ale skoro milczą, to oznaczać to może tylko tyle, że widocznie sprawa nie jest warta tego, by kruszyć o nią kopie. Nie ma zatem sensu, moim zdaniem, tu teraz tego roztrząsać. Poza tym uważam, że TDC jest osobą dorosłą i sam może tutaj występować w swoim imieniu. No chyba, że Tomkowi potrzeba obrońcy. Proponuję zatem, Sikor to też do Ciebie, zawiesić to gdybanie. Co się zaś tyczy przykładu, który podałeś, to, jeśli by ktoś uznał, że warto puścić grafikę na compo (o ile oczywiście autor dema by się zgodził i stwierdził, że i tak nie uda mu się skończyć pracy, więc droga wolna), to bym się tylko ucieszyła. Myślę, że nie jest hańbą zobaczyć swoją pracę na compotach. Innuendo 15:41, 9 lut 2011 (CET)


Piszesz: "Sprawę rozwiązaliby Kaz i Rysiek, jak słusznie zauważyłeś, ale skoro milczą, to oznaczać to może tylko tyle, że widocznie sprawa nie jest warta tego, by kruszyć o nią kopie." - Tak? a dlaczego Sikor od prawie dwóch lat kruszy o to kopie na TDC?

I dalej piszesz: "Nie ma zatem sensu, moim zdaniem, tu teraz tego roztrząsać." - Po pierwsze wg mnie lepiej raz na zawsze wyjaśnić tę sytuację niż przez lata ciągnąć. Po drugie też byś się tak zachowała jakby to Sikor napisał odnośnie Ciebie "mm, czytamy: [..]"Jednak przypadkiem bez wiedzy autorów trafiła na kompoty"[..] - czyli co, ktoś ją Innuendo ukradł? Przecież Innuendo była na party i to Ona, a nikt inny musiała ją przekazać." Też byś powiedziała iż nie ma to sensu? Ja jestem zdziwiony tym jak ludzie szybko i sprawnie przechodzą nad tym że ktoś kogoś obraża, atakuje, posądza. Piszą wtedy luz, żenua, nie ma sensu tym się zajmować, itd. Ale gdy nagle to dotyczy ich to tych uwag nie stosują do siebie. Taki przykład:

Ryszard: "Ponadto pytam nadzorujących to szlachetne Forum dlaczego pozwalają na szarganie mojego nazwiska ? Milczenie niczego nie załatwi . Sprawa która powinna być załatwiona w 4 oczy została upubliczniona ja zostałem opluty / WIELKI CHAMIE / a wy milczycie???"

http://atariarea.krap.pl/forum/viewtopic.php?pid=62868#p62868

Bardzo łatwo patrzeć na problem w stylu: to nie mnie obrażają, posądzają więc jest spoko. Trudniej jest wyjść przed szereg i powiedzieć stop. Trudniej spróbować nie być złośliwym i nie pisać jak Ty przed chwilą "Poza tym uważam, że TDC jest osobą dorosłą i sam może tutaj występować w swoim imieniu. No chyba, że Tomkowi potrzeba obrońcy."

Ja tutaj nie jestem ani po stronie TDC ani Sikora. Po prostu przedstawiłem zdanie TDC tak aby każdy, zrozumiał że być może jednak TDC/Kaz mogli nie mieć wpływu na to co się stało z ich grafiką. Być może zdanie "Przecież Tdc był na party i to On, a nikt inny musiał ją przekazać" wcale tak oczywiste nie jest. Podając przykład z Twoją osobą jako grafikiem do dema i Sikorem jako koderem pokazałem że taka sytuacja mogła nie mieć miejsca - zaznaczając i biorąc pod uwagę raz jeszcze - że słowa TDC odpowiadają prawdzie i są kompletne.

Piszesz: "Co się zaś tyczy przykładu, który podałeś, to, jeśli by ktoś uznał, że warto puścić grafikę na compo (o ile oczywiście autor dema by się zgodził i stwierdził, że i tak nie uda mu się skończyć pracy, więc droga wolna), to bym się tylko ucieszyła. Myślę, że nie jest hańbą zobaczyć swoją pracę na compotach."

I tu się z Tobą zgadzam. Jednak tu chodzi o coś innego, o posądzanie kogoś przez kogoś nie dopuszczając przy tym sytuacji iż mogło to rzeczywiście całkiem inaczej wyglądać.

TDC Pisze: "Tak naprawdę, to ja nawet nie wiem czy została wysłana do Ryszarda, może do kogoś innego, a może do kilku osób, które Kaz założył że będą na party i będą miały net." "Osoba (nie wiem kto, bo to nie musiał być Ryszard) nie przekazała tej grafiki do mnie, trafiła ona tylko na Compo (być może przypadkiem), a ja nie miałem pojęcia, że: 1. Kaz ją do mnie wysłał (oraz do kogokolwiek innego), 2. że trafiła na compo. Potem udało mi się połączyć z netem (po naprawie netu w schronisku) i zobaczyłem, że Kaz grafikę do mnie podesłał, natomiast nie pisał nic że słał do kogoś jeszcze więc nawet mi przez myśl nie przeszło aby cokolwiek tu sprawdzać itp. (że ktoś to odebrał i gdzieś krąży ta praca itp.)."

No i to sporo wyjaśnia. Pisząc o tym że jeśli twoja wersja odpowiada prawdzie miałem po części na myśli czy jest kompletna, czy czegoś nie zapomniałeś. Teraz wiemy że mimo iż pisałeś że "więc ja się umówiłem, że jak Kaz coś przygotuje to podeśle do Ryśka, który będzie mógł to w domu odebrać i przekazać dla mnie" - to Ryszard wcale tej pracy mógł w ogóle nie widzieć gdyż teraz uszczegóławiasz i piszesz powyżej "Tak naprawdę, to ja nawet nie wiem czy została wysłana do Ryszarda, może do kogoś innego, a może do kilku osób," teraz dostęp do grafiki mógł mieć ktoś komu Kaz dostarczył obrazek. I wcale nie musiał to być Ryszard. Czyli już więcej wiemy. Teraz kluczowym świadkiem jest Kaz - tj. komu podesłał pracę. I oto chodzi, tą drogą wyjaśni się to do końca i nie będziemy wiecznie o tym czytać.

irwin 16:50, 9 lut 2011 (CET)

Piszesz: "Sprawę rozwiązaliby Kaz i Rysiek, jak słusznie zauważyłeś, ale skoro milczą, to oznaczać to może tylko tyle, że widocznie sprawa nie jest warta tego, by kruszyć o nią kopie." - Tak? a dlaczego Sikor od prawie dwóch lat kruszy o to kopie na TDC?

Nie wiem. Nie jestem Sikorem. Napisałam, by Sikor zawiesił tę sprawę. Według mnie ta sprawa została niepotrzebnie rozdrapana, skoro osoby najbardziej zainteresowane (autorzy) już ją porzucili.

I tu się z Tobą zgadzam. Jednak tu chodzi o coś innego, o posądzanie kogoś przez kogoś nie dopuszczając przy tym sytuacji iż mogło to rzeczywiście całkiem inaczej wyglądać.

Jak wyżej. Nie ma co gdybać.


Bardzo łatwo patrzeć na problem w stylu: to nie mnie obrażają, posądzają więc jest spoko. Trudniej jest wyjść przed szereg i powiedzieć stop. Trudniej spróbować nie być złośliwym i nie pisać jak Ty przed chwilą "Poza tym uważam, że TDC jest osobą dorosłą i sam może tutaj występować w swoim imieniu. No chyba, że Tomkowi potrzeba obrońcy."

Ciekawe. Tu nie ma złośliwości, tu jest fakt. Po prostu zamilkł a Ty zacząłeś występować jakoby w jego imieniu. Ogółem nie lubię obrażania kogokolwiek, gdyż uważam to za oznakę prymitywizmu.

I dalej piszesz: "Nie ma zatem sensu, moim zdaniem, tu teraz tego roztrząsać." - Po pierwsze wg mnie lepiej raz na zawsze wyjaśnić tę sytuację niż przez lata ciągnąć. Po drugie też byś się tak zachowała jakby to Sikor napisał odnośnie Ciebie "mm, czytamy: [..]"Jednak przypadkiem bez wiedzy autorów trafiła na kompoty"[..] - czyli co, ktoś ją Innuendo ukradł? Przecież Innuendo była na party i to Ona, a nikt inny musiała ją przekazać." Też byś powiedziała iż nie ma to sensu? Ja jestem zdziwiony tym jak ludzie szybko i sprawnie przechodzą nad tym że ktoś kogoś obraża, atakuje, posądza. Piszą wtedy luz, żenua, nie ma sensu tym się zajmować, itd. Ale gdy nagle to dotyczy ich to tych uwag nie stosują do siebie

Nie ma sensu się tym zajmować, podtrzymuję swoje stanowisko. TDC już się w tej kwestii wypowiedział. To nie jest sprawne przechodzenie nad czymś do porządku dziennego, a chęć zakończenia tej dyskusji. Napisałam, że wszystko, co się tu pojawia, to jedynie domysły.

Nie kryję, że byłoby dobrze, gdyby złośliwości w tej i w innej dyskusji się zakończyły. Chyba się ze mną zgodzisz? Innuendo 17:47, 9 lut 2011 (CET)

Zakończenie „złośliwości” jest bardzo proste, wystarczy że KMK przyzna się otwarcie do błędu i postąpi właściwie do tej sytuacji. Jednak jego nikt nigdy nie widział przyznającego się do błędów czy przepraszającego, nawet pomimo wielu sytuacji wymagających tego. Jakiś w swoim pojęciu jest nieomylny... Tdc 23:53, 13 lut 2011 (CET)

I tu się mylisz straszliwie. I taka prośba ode mnie, jeśli możesz, to powstrzymuj się w mojej obecności od komentarzy w stylu "KMK jest taki i owaki", ok? Innuendo 10:39, 14 lut 2011 (CET)

Nie mylę się, jak mało kto w postach wynosi się ponad innych, wielu traktuje pogardliwie (odnosząc się np. do jakiś bliżej nieokreślonych grup ludzi itp.). Jeśli uważasz, że przyznaje się do błędu i przeprasza to podaj jakiś link np. do forum. Widać to też tutaj, zamiast mnie przeprosić kilka lat temu, to jakoś tego nie zrobił, teraz wiemy że nie miał źródeł, też powinien się do tego przyznać oraz postąpić zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami gdy edycja nie ma źródeł. Jeśli ktoś zachowuje się tak od lat i jest jedyną osobą w całej społeczności, która przeczy oczywistym faktom to możemy być pewni z kim mamy do czynienia.
Co do Twojej obecności to nie wiem, ale ogólnie nie będę się powstrzymywał od komentarzy, bo powstrzymywałem się przez kilka lat (trzeba zrozumieć jak ktoś się tak zachowuje), jednak teraz sprawa jest już znacznie poważniejsza i nie odpuszczę. Poza tym czy ja aby na pewno jestem taki skory do tego aby mówić że jest taki czy owaki ? Przypomnij sobie ostatniego sztaba, ja byłem wielokrotnie obrażany, jednak pod jego adresem nie powiedziałem nic obraźliwego, a uwierz mi mógłbym. Tdc 06:17, 20 lut 2011 (CET)
Poza forum istnieje jeszcze coś takiego, jak realne życie. Wierz mi, że ciężko jest (i nieraz mylnie) oceniać kogoś, z kim się nie żyje/ nie widuje się go codziennie. Poza tym, na sztabach widzę sytuację odwrotną tzn. że Ty prowokujesz. Innuendo 12:49, 20 lut 2011 (CET)
Tu właśnie się mylisz, internet ujawnił zupełnie nowe zjawiska, jak ostatnio rozmawiałem z pewną osobą obeznaną w temacie powstało wiele naukowych książek odnośnie tego co ludzie robią w necie (np. trolling, anonimowość itp.), proponuję sięgnąć po kilka abyś wiedziała o czym piszesz.
Poza tym nauka doskonale zna takie sytuacje gdy ktoś z kimś żyje, a nie wie o nim wielu rzeczy, dodam że nie są to marginalne problemy społeczne czy rodzinne.
Co do prowokowania, to jak mówię milczałem teraz nie, jak chcesz możesz to rozumieć że prowokuję, jednak fakty są dalej jasne:
1. ja byłem obrażany przez niego na ostatnim sztabie on nie
2. nie ma linków potwierdzających że kiedykolwiek przyznał się do błędu czy przeprosił
3. KMK nie ma żadnych źródeł na potwierdzenie swoich teorii i nie zachował się stosowanie do tego
Tdc 21:14, 25 lut 2011 (CET)
Takie książki nie są odkrywcze. Poza tym mnie nie zrozumiałeś. Napisałam, że istnieje coś takiego, jak realne życie. Jeżeli ktoś ogranicza się tylko do "życia" wirtualnego, to można mu tylko współczuć. Ad 2 nie muszę się tutaj odnosić do nauki. Wiem, z kim żyję. Ad 3 Widziałam i słyszałam zgoła co innego i SĄ na to świadkowie (czyli słowo, które często pada z Twoich ust). Co do przeprosin, to znowu odnosisz się tylko do "życia" wirtualnego. Czy jeśli przeprosił w realu, to znaczy, że nie przeprosił bo nie ma tego nigdzie na forum/stronie etc? Zamiast takiej czczej gadaniny myślę, że wielu wolałoby zobaczyć te Twoje stare programy. Przyznam, że ten temat mnie już silnie irytuje. Poprosiłam Cię o coś, a Ty wolisz iść w zaparte, jak małe dziecko. Innuendo 22:01, 25 lut 2011 (CET)

Widziałaś i słyszałaś coś o tych enigmatycznych źródłach ?? To zastanawiające, bo po 1. KMK mnie nie znał w czasie o którym się wypowiada, po 2. nawet podobno nie znał mnie w czasach redakcji, a po 3. pokazywałem Tobie ostatnio świadka i jakoś sobie nie przypominam abyś z nim rozmawiała. Odnoszę się do „życia wirtualnego” bo o nim jest tu mowa, nikt nie widział go nigdy w takich czy innych okolicznościach, więc trudno jest go sobie w takich wyobrazić. A w wasze sprawy życia nie będę wchodził, żyjcie sobie jak chcecie ;)

Zamiast takiej czczej gadaniny myślę, że wielu wolałoby zobaczyć te Twoje stare programy.

Nie rozumiem Ciebie, w sobotę przekonywałaś mnie, że dążysz za wszelką cenę do uspokojenia sytuacji, więc jak mam rozumieć Twoje słowa w momencie gdy wiele osób widziało prawie wszystkie moje programy, a na np. pigwie jest obecnie 8 moich programów. Więc albo nikt nie widział, albo nie ma 8 programów, albo jest coś z moją głową nie tak, albo specjalnie zaostrzasz sytuację, albo jesteś po praniu mózgu przez KMK. Więc jak ma być tych programów mniej czy więcej abyś uznała, że to nie jest moja „czcza gadanina” albo abyś uznała że już widziałaś moje stare programy ?

Poprosiłam Cię o coś, a Ty wolisz iść w zaparte, jak małe dziecko.

Czy zachowuje się ten jak małe dziecko, co uważa że zna się na czyimś życiorysie lepiej od niego samego (nawet jak go nie znał w momencie o którym się wypowiada) i potem edytuje w encyklopedii jego hasło, czy małym dzieckiem jest ten co się domaga wyjaśnień odnośnie tych absurdalnych edycji ?? Sorry, ale na takim poziomie to nie będziemy rozmawiać. Tdc 02:25, 7 mar 2011 (CET)


Nie wiem. Nie jestem Sikorem. Napisałam, by Sikor zawiesił tę sprawę. Według mnie ta sprawa została niepotrzebnie rozdrapana, skoro osoby najbardziej zainteresowane (autorzy) już ją porzucili.

Czyżby? zerknij na daty. Cofnijmy się wpierw do 2010. Może tu zainteresowanie autorów opadło? Chyba jednak nie, bo po roku jak widzisz znów wrócili do sprawy.

Ciekawe. Tu nie ma złośliwości, tu jest fakt. Po prostu zamilkł a Ty zacząłeś występować jakoby w jego imieniu.

Wierz mi, jeśli ktoś po roku czasu znów od nowa zaczyna to wątpie aby 4 dni to był wystarczający okres czasu który możemy uznać iż obaj porzucili już tę sprawę. Sama to zresztą potwierdzasz pisząc, postulując do m.in. Sikora aby zawiesli sprawę. Nie zawiesza się sprawy porzuconej. Po drugie ja nadal powtarzam, że stoję z boku, ani po stronie TDC ani po stronie Sikora. I to jest fakt. Bo bawiąc się w takie widzenie sprawy to ja też mogłem czytając Twoje: "Jeden autor jednak był obecny na party" co jest obroną zdania Sikora: "Przecież Tdc był na party i to On, a nikt inny musiał ją przekazać." napisać coś złośliwego w takim tonie jak Ty tj.

"Poza tym uważam, że Sikor jest osobą dorosłą i sam może tutaj występować w swoim imieniu. No chyba, że jemu potrzeba obrońcy."

Ale tego nie zrobiłem.

Ogółem nie lubię obrażania kogokolwiek, gdyż uważam to za oznakę prymitywizmu.

No mam nadzieję.

Nie ma sensu się tym zajmować, podtrzymuję swoje stanowisko. TDC już się w tej kwestii wypowiedział. To nie jest sprawne przechodzenie nad czymś do porządku dziennego, a chęć zakończenia tej dyskusji.

I masz ku temu prawo nie widzieć w tym sensu, wiele osób nie widzi sensu zajmować się jak się kogoś innego obraża. Ja widzę.

Nie kryję, że byłoby dobrze, gdyby złośliwości w tej i w innej dyskusji się zakończyły. Chyba się ze mną zgodzisz?

Racja, dlatego właśnie spróbowałem sprawę do końca wyjaśnić aby ustalić kto przekazał ową grafikę organizatorom. Z pewnością nie były to krasnoludki. Chyba się ze mną zgodzisz? irwin 18:50, 9 lut 2011 (CET)

Irwin, spojrzyj na datę odpowiedzi TDC-a. Faktem jest, że zasadniczo TA SAMA GRAFA PO MINIMALNYCH PRZERÓBKACH została 2 razy wystawiona w dwu różnych kompach, jako grafika. Do tego piję. Jakoś nie widziałem tej grafiki w demie TDC-a. Stąd moje słowa o chamstwie i o świństwie. Tu można looknąć: konkurs KAZa (pozycja 9) oraz wersja (wcześniejsza) z Głuchołaz: [1] - również u Kaza. Tłumaczenie Tomka jest o tyle dziwne i naiwne, że tłumaczy się za Głuchołazy, a ja piję głównie do późniejszego wystawienia ZASADNICZO TEJ SAMEJ PRACY w kompo u KAZa. I to uważam za totalne świństwo i chamstwo, sory panowie, ale tak się nie robi. To tak jakbym dziś wystawił grafikę na Foreverze, a 3 miesiące później dodał przerwanie na kolory w 5 minut i to samo wystawił na Głuchołazach. --Sikor 20:06, 9 lut 2011 (CET)
Moje tłumaczenie nie jest ani dziwne ani naiwne, co do kompo u Kaza to już wyżej o tym pisałem oraz skomentowałem to w pierwszym poście do tego newsa (w 2010 roku czyli zaraz po).Tdc 05:52, 10 lut 2011 (CET)

Dzięki zatem za wyjaśnienie. Bo z treści Twojego wpisu z 5 lutego 2011 to nie wynikało, albo przynajmniej ja tego nie załapałem. Tym niemniej jeśli chodzi o sytuację pierwszą to nadal nie wiadomo kto pracę oddał organizatorom, a więc brak jest podstaw aby kategorycznie twierdzić, oskarżać, iż to był TDC - tylko na tej podstawie iż był on na partyplace.

Natomiast jeśli chodzi o sytuację drugą, tj. o ponowne wystawienie, po prawdzie tej samej pracy, to tu z kolei masz rację, nie powinno się tego robić. I wg mnie nie ma tu tłumaczeń, iż autorzy nie zezwolili na publikację na Głuchołazach 2009. Gdyż potem zaakceptowali ten wybór a przynajmniej Kaz to zrobił, gdyż w związku z tym na AOL napisał: "obrazek na konkursie gfx znalazł się przypadkowo, bez wiedzy autorów :). Przeznaczony był do demka pisanego przez TDC, ale skoro trafił do konkurów graficznych i zajął drugie miejsce to ja się skarżyć nie zamierzam ;)." Ale to moje zdanie, regulaminy sceny to jedno a ich stosowanie to zupełnie inna para kaloszy. O tym będzie sporo w stosownym, artykule w zinie "Chartari" który pojawi się już niebawem. Tym niemniej warto sobie dać rękę na zgodę, lub przynajmniej spróbować zrozumieć drugą strone. W końcu to hobby, wszyscy jesteśmy ludzmi, i wszyscy popełniamy błędy (a irwin to już najwięcej). Warto czasami to przyznać. Pomaga. Pozdrawiam wszystkich w dyskusji oraz mam nadzieję że krasnoludki które pracę TDC dostarczyły na compo się kiedyś znajdą. irwin 20:55, 9 lut 2011 (CET)

To choć w jednym się zgadzamy. A o temacie to ja już nawet zapomniałem, ale Tomek wpis skomentował. Nieważne, mam nadzieję, że taka sytuacja się ze strony TDCa i KAZa nie powtórzy. Btw, nawet, jeśli obrazek byłby zastosowany w demie - nie miałbym nic przeciw temu, gdyż to inna kategoria i autor może zrobić w takim przypadku to, co chce ze swoją pracą. Niesmak wzbudziło wystawienie pracy w dwu compach na grafikę.--Sikor 21:20, 9 lut 2011 (CET)
Wow, jestem pod wrażeniem ileście tu tekstu zamieścili. ;o Nawiązując szczególnie do wypowiedzi przedmówcy, to przecież nie pierwszy numer na naszej "mikro-scence" i być może nie ostatni... Jakoś do analogicznego zdarzenia z party Intel_Outside_4 nikt poza mną nie miał (kiedyś) obiekcji... ;> --Dracon/TQA 00:41, 10 lut 2011 (CET)
Masz rację tylko jest różnica pomiędzy Tobą a insertem bo z tego co piszesz tutaj: http://atarionline.pl/forum/comments.php?DiscussionID=737&Focus=12348#Comment_12348 sprawę sobie wyjaśniliście. Natomiast tutaj pomiędzy TDC/Sikor jest/było? jeszcze trochę zgrzytów, a i nadal nie jest jasne jak praca TDC się zmaterializowała u organizatorów Głuchołaz. Także zgadzam się, że to nie pierwszy i nie ostatni przypadek wystawienia tej samej pracy - wynika to także z faktu, że każdy inaczej do tego podchodzi. Jedni uważają że można, inni że kategorycznie nie. Są też i pewnie inne przyczyny, np Twój obrazek:
Dracon-Cherries.png
który podajesz jako wystawiony na Quast 1995 (niestety wyników brak), jest także na dysku z pracami z party Silesian Mikołów 1995 - można to sprawdzić na ftp pigwa (niestety także wyników brak). Może to oznaczać, że także i on był wystawiony dwukrotnie. Ale może to być błąd przy zapisaniu stuffu na dysk, lub inne wyjaśnienie. Historia sceny zna różne, czasami bardzo dziwne przypadki. Jest to ciekawy temat na artykuł, na wątek do dyskusji na forum, więc może przenieśmy się na jakieś forum zanim KMK wyrzuci nas a zwłaszcza mnie (poniekąd słusznie) za offtopicowanie.
--irwin 9:25, 10 lut 2011 (CET)
Co do "wisienek" to mam nadzieję, że to nie przytyk do mnie, bo raczej nie było tak jakbyś tu dywagował. :P Przy braku wyników z obu parties stawiam na "lekki" bajzel i komuś się coś pomieszało przy kopiowaniu na dyskietkach. Pamiętam, że na Silesian... wystawiałem grafiki z XL-Painta (rólz!), natomiast te "wisienki" są efektem moich eksperymentów w DigiPaint letnią porą... Inną sprawą jest to, iż *nikt* nie wnosił na mnie żalów więc pewnie podwójne wystawienie zostałoby jednak zauważone. ;P Faktycznie można ciągnąć ten wątek dłużej, zostawmy to na Twój (Wasz) magazyn "charts-owy", który przecież powinien być wypełniony (ciekawym) tekstem. ;) --Dracon/TQA 14:49, 10 lut 2011 (CET)
Wyedytowałem - przenoszę dyskusje z Dracon'em na priv
--irwin 16:34, 10 lut 2011 (CET)

W/s "apelu"

Jeśli nie podoba Ci się sposób administrowania Atariki, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, byś założył własny serwis tego typu (podobnie jak Kaz założył aonline). Jesteś już dużym chłopcem, więc powinieneś sobie zdawać sprawę, co mnie obchodzą jeremiady, jakie mi tu wypisujesz. KMK 20:49, 6 lut 2011 (CET)

Nie wiem, czy zdołałeś zauważyć, ale "nie obchodzi mnie" oznacza, że ja nie zamierzam tego nawet czytać. Mam lepsze zajęcia. Ale spoko, jeśli wypełnianie mojej strony dyskusji sprawia Ci satysfakcję, to nie ma sprawy, działaj spokojnie dalej. KMK 00:16, 7 lut 2011 (CET)

Nie, nie zepsuła mi się klawiatura. Po prostu nie poważam Cię w stopniu wystarczającym, żeby poświęcać Ci teraz czas. Jeśli masz ochotę ze mną porozmawiać, to od ostatniego sztabu znasz moją radę na ten temat. KMK 16:59, 8 lut 2011 (CET)

Członek redakcji Atari Magazynu

Dotyczy zmiany: http://atariki.krap.pl/index.php?title=Tdc&diff=34251&oldid=34247

TDC widnieje w stopce redakcyjnej, w sekcji "Redakcja:" od numeru 1993/3,4 aż do ostatniego (5 kolejnych numerów). Niezależnie od rodzaju prac, którymi się w Atari Magazynie zajmował, ma więc prawo do określenia "członek redakcji". Do sprawdzenia na AOL w dziale "Biblioteka Atarowca".

Ponieważ trudno mi wyobrazić sobie dyskusję z takim argumentem jak stopka redakcyjna, przywracam poprzedne określenie ("Niegdyś członek redakcji (...)").

Ze stopką jest łatwo polemizować, może nie wszystkim, ale na pewno tym, którzy są w niej wymienieni. Pozwolę sobie zatem na interpretację stopki:
AM miało dwoje etatowych pracowników: Maćka Chociszewskiego (naczelny) i Alinę Majchrzak (sekretarz redakcji). Pozostałe osoby z lewej strony stopki to też etatowi pracownicy, ale nie konkretnie AM, lecz ogólniej spółdzielni "Bajtek" (siedziba w Śródmieściu, potem na Saskiej Kempie, podczas gdy AM mieścił się na Ursynowie). Po prawej stronie, pod tytułem "Redakcja" wymienieni są tzw. współpracownicy - nie dostawali pensji, a tylko wierszówki za opublikowane teksty, i nie mieli żadnych obowiązków (oprócz tych, które sami na siebie nakładali).
Zmieniłem zatem "członka redakcji", na "współpracownika", bo w moim pojęciu "członek redakcji" jest pojęciem zbyt ogólnym, a przez to nieuprzedzonemu czytelnikowi sugeruje zatrudnienie na etat. Natomiast przydawkę "okazjonalny" mogę uzasadnić zwracając uwagę na statystykę opublikowanych tekstów, która jest ogólnie dostępna w postaci spisów treści każdego numeru AM.
Mogę do tego dodać, że często przychodzący współpracownicy byli oczywiście wykorzystywani do różnych doraźnych prac, z których jedną z najczęstszych było kopiowanie dyskietek zamówionych przez czytelników w ramach tzw. Atari SoftHouse (shareware na XL/XE i ST). Gdyby Tdc nie był współpracownikiem "okazjonalnym", musiałby się z tą czynnością (i Atari SoftHouse ogólniej) często stykać. Natomiast w rzeczywistości dowiedział się o istnieniu Atari SoftHouse w AM dopiero w 2011 roku, na sztabie w Jeffie. To jest co prawda detal, ale moim zdaniem dość znamienny. Poczekam do trzech dni na odpowiedź i potem, jeśli jej nie będzie, przywrócę moją wersję. --KMK 16:51, 31 sie 2014 (CEST)
PS. Podpisuj się: albo cztery tyldy, albo ikonka druga od prawej. --KMK 16:53, 31 sie 2014 (CEST)
"w rzeczywistości dowiedział się o istnieniu Atari SoftHouse w AM dopiero w 2011 roku", bardzo proszę o nie interpretowanie mojego milczenia jako brak wiedzy co do istnienia itp. Atmosfera tej rozmowy sprawiała, że raczej się milczy przy takim rozmówcy (patrz wyżej wątek "W/s "apelu" "). Równocześnie dobrze jest nie opisywać na stronie dyskusji jakiś swoich definicji "członka redakcji" itp. bo czytelnik wie co to redakcja, redaktor, naczelny itp. pisanie własnych defincji jest nienamiejcu nawet na Wikipedii, a tym bardziej tutaj. Tdc 03:47, 1 wrz 2014 (CEST)
Problem polega na tym, że nie miliczałeś: Twoje zdziwione pytanie "Co to jest Atari SoftHouse?" pamiętam doskonale. Idź ściemniać na AOL (chociaż i tam już w to przestają wierzyć). --KMK 13:37, 1 wrz 2014 (CEST)
KMK - Z tego co napisałeś wynika, że Redakcję AM tworzyli właśnie tzw. współpracownicy (nieetatowcy), a nie pracownicy etatowi. Czyli TDC nie był na tym tle wyjątkiem. Nie widzę więc, dlaczego czytelnik miałby interpretować sformułowanie "członek redakcji" jako "zatrudniony na etacie", skoro żaden z redaktorów (oprócz naczelnego) takiego etatu nie miał.
W branży wydawniczej, chyba dość częste jest, że pracownicy etatowi to np księgowa, sekretarka, czyli osoby, których absolutnie nie można uznać za "redakcję", natomiast redaktorzy, autorzy, itp. są opłacani wg wierszówki. Forma umowy nie deprecjonuje pracownika w tej branży.
Po trzecie, w dalszym ciągu utrzymuję, że jeśli szefowie AM zaliczyli TDC'a do Redakcji wymieniając go w stopce, w sekcji "Redakcja:", to jest to najważniejszy argument, który powinniśmy szanować.
"Członek redakcji" jest pojęciem ogólnym i użyłem go świadomie właśnie dla tej ogólności, nie znając konkretnych zadań TDC'a w AM. Nie pozwoliłem sobie na słowo "Redaktor", choć pozornie znaczy ono to samo, bo w mojej ocenie ma "twardsze" i konkretniejsze znaczenie.
Określenia "okazjonalny" nie można argumentować statystyką publikowanych tekstów. Osoba będąca członkiem redakcji może wykonywać wiele ważnych prac w "backgroundzie" i mieć duży wpływ na kształt i treść pisma, mimo, że sama niewiele publikuje. Przykładem jest red. naczelny, który w niektórych wypadkach publikuje jedynie kilka zdań we wstępniaku.
Mimo tych argumentów, aby zadośćuczynić Twoim zastrzeżeniom, proponuję określenie "nieetatowy członek redakcji". --Nosty 10:43, 1 wrz 2014 (CEST)
Ja wiem, że "osoba będąca członkiem redakcji może wykonywać wiele ważnych prac i mieć duży wpływ", ale to nie jest ten przypadek. W tym przypadku stopień zaangażowania Tdc dobrze oddaje to, na co zwróciłem uwagę: statystyka opublikowanych tekstów na tle tejże dla innych "członków". Dlatego podtrzymuję, że "okazjonalny współpracownik" jest sformułowaniem, które bardzo dobrze oddaje stan faktyczny. Bo z kolei "nieetatowy członek" sugeruje, że pozostali byli etatowi, co też jest fałszem. --KMK 13:33, 1 wrz 2014 (CEST)
Mam wrażenie, że różnica naszych stanowisk bierze się stąd, że ja użyłem określenia opisującego stan formalny, a Ty oceniasz to określenie poprzez zapamiętany stan faktyczny. TDC jest wymieniony w stopce, czyli trudno zaprzeczyć, że formalnie do redakcji należał. Choćby był nawet "członkiem honorowym" i nic nie robił, to jednak był. A o tym jaka była jego faktyczna aktywność absolutnie nie czuję się na siłach z Tobą polemizować.
Ale to trochę tak, jakbyś sportowcowi, który wystartował na olimpiadzie odmawiał tytułu "członek reprezentacji olimpijskiej", bo miał kiepskie wyniki, albo złamał nogę pierwszego dnia igrzysk. Tymczasem choćby nawet został zdyskwalifikowany za doping, albo wogóle nie dojechał na stadion, to formalnie nikt mu określenia "członek reprezentacji" odebrać nie może.
Uważam też, że w kategorii "Ludzie", wątpliwości należy interpretować raczej na korzyść bohaterów haseł. W końcu to nie postacie historyczne czy celebryci, tylko nasi koledzy.
PS. Jak wyczytałem tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Rozwi%C4%85zywanie_konflikt%C3%B3w przy braku konsensusu, powinniśmy zdać się na opinie większej liczby osób czekając na ich głos w dyskusji. --Nosty 00:53, 2 wrz 2014 (CEST)
Jakiej dyskusji?? Przecież to Draco/KMK tutaj podejmuje decyzje, jest głosem, przesłaniem, duchem, redaktorem, stróżem, sędzią, trybunałem... bogiem? no i niestety też autorem mojego życiorysu, choć szkoda że nie pyta się mnie o to jaki on był, no bo w końcu to mój życiorys... Tdc 01:43, 2 wrz 2014 (CEST)
Aha no i ja już kiedyś byłem tutaj przez kogoś z pełną powagą pouczany, gdy chciałem stosować tutaj zasaday z Wikipedii - dowiedziałem się wtedy że to nie jest Wikipedia i że niby dlaczego te zasady mają tutaj funkcjonować. Dlatego Nosty chcąc tutaj wprowadzać obce zasady - podpadasz nie tylko Daraco/KMK, ale też innym którzy mają podobne przekonanie co do tego czym jest Atariki. Tdc 02:05, 2 wrz 2014 (CEST)
TDC, ja rozumiem, że dość niezręcznie jest być podmiotem takiej dyskusji, ale to była dobra dyskusja. Nikt Ci nie zabrania się w nią włączać (choć wiem, że udowadnianie że nie jesteś wielbłądem możesz odebrać jako poniżające), ale takie emocjonalne wstawki i osobiste ataki nie pomagają. To nie forum. --Nosty 07:02, 2 wrz 2014 (CEST)
Widzisz, Nosty, napracowałeś się nad "życiorysem", a autorstwo i tak przypisują komuś innemu :))) Co do meritum: analogii z ekipą olimpijską nie uważam za dobrą, bo raczej ciężko być olimpijczykiem na 1/5 czy 1/10 gwizdka, i żadne złamania czy inne wypadki też nie wchodzą tu w rachubę. Mam następny argument: proponowany przeze mnie wyraz "współpracownik" (poza tym, że ma nad "członkiem" wyraźną przewagę estetyczną), nie jest też moim wymysłem, lecz tak się właśnie w wewnętrznej terminologii spółdzielni ta "funkcja" nazywała. Zresztą tak chyba jest w większości tego typu przedsiębiorstw. Nie widzę więc powodu, żeby zastępować to precyzyjne określenie enigmatycznym "członkiem". W ramach kompromisu i "interpretacji na korzyść" mogę odpuścić "okazjonalnego". --KMK 14:37, 2 wrz 2014 (CEST)
Te argumenty mnie przekonują. "Współpracownik" ma faktycznie ładniejsze brzmienie, a bez "okazjonalnego" zachowuje pozytywny wydźwięk. To określenie jest dobrym kompromisem między stanem formalnym a opisanym przez Ciebie faktycznym. Ponieważ przez 2 dni nikt inny nie wziął udziału w dyskusji (wpisu TDC'a nie liczę, bo był niemerytoryczny), zmieniam hasło. --Nosty 22:06, 2 wrz 2014 (CEST)
Personal tools